Krzysztof Penderecki

Epoka Krzysztofa Pendereckiego

Krzysztof Penderecki (1933-2020) – kompozytor, dyrygent, pedagog, humanista. Postać znacząca dla wysokiej kultury muzycznej drugiej połowy XX i pierwszych dekad XXI wieku. Jego dzieła – od tych sonorystycznych, w których zaproponował nowe rodzaje brzmień i innowacyjne sposoby zapisu – poprzez opery czy dramaty muzyczne, koncerty instrumentalne i monumentalne symfonie – po utwory kameralne, w których realizował ideę claritas – zmieniły oblicze muzyki światowej i na stałe weszły do kanonu sztuki. Laureat 146. nagród i wyróżnień, doktor honoris causa 39. uczelni, rektor Akademii Muzycznej w Krakowie (w latach 1972-1987) i jej profesor, twórca Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego oraz założyciel unikatowego arboretum w Lusławicach. Jego imię nosi – od stycznia 2022 roku – Akademia Muzyczna w Krakowie, dla której, w latach żelaznej kurtyny, stanowił ochronny politycznie i etycznie – „parasol”.

      Kompozytorska strategia: zaskakiwanie

„[…] Penderecki zaskakuje. Jednych wprawia w zachwyt, u drugich wywołuje konsternację. Jest przy tym mistrzem w znajdowaniu alibi dla swego postepowania”* – tak pisał Mieczysław Tomaszewski, jeden z egzegetów muzyki twórcy Trenu. Ofiarom Hiroszimy. Tymi słowami otwierał serię siedmiu zeszytów, składających się na publikację Twórczość Krzysztofa Pendereckiego. Od genezy do rezonansu, łączącą różnych autorów, mierzących się z fenomenem postawy i muzyki kompozytora (Akademia Muzyczna w Krakowie, 2008-2013). Droga twórcy Polymorphii (1961) wiodła od buntu wobec zastanego kanonu sztuki dźwięków po reinterpretację tradycji; od bycia u steru awangardy po odczytywanie dziedzictwa romantyzmu na nowo. Na spotkaniu w Akademii Muzycznej w Krakowie, w 2018 roku (w ramach cyklu „Mistrzowie i uczniowie”), tuż przed swoimi 85. urodzinami, Profesor Penderecki wyjawił: właściwie to całe życie się buntowałem. I przywołał swoją znaną wypowiedź: a prawdziwą sztuką jest bycie i pozostawanie sobą. Warto przypomnieć, że w czasach PRL-u kompozytor podejmował tematy „źle obecne”, zwłaszcza te związane ze sferą sacrum. W monumentalnym Te Deum (1980) śpiew chóru z cytatem pieśni Boże, coś Polskę z frazą Ojczyznę wolną, racz nam wrócić, Panie odbierano w kategoriach manifestu wolności. Już w latach 60-tych i 70-tych XX wieku autora Pasji według św. Łukasza (1966) uznano na zachodzie Europy za najbardziej wolnościowego kompozytora zza żelaznej kurtyny. Podkreślano, iż Krzysztof Penderecki to – od czasów Fryderyka Chopina – twórca najbardziej „polityczny”, gdyż w dźwiękach komponuje wolną Polskę.

      Z idei dialogu

Fundamentem postawy estetycznej Pendereckiego stała się idea dialogu – spotkania wartości różnych. W przestrzeni ekumenizmu i kulturowej dialogiki zrodził się monumentalny dyptyk Jutrznia (1970-71): przedstawiciel „Zachodu” wychodził w geście pojednania w stronę ludzi „Wschodu”. Z idei dialogu powstały także, między innymi, Pieśń Cherubinów (1986) czy Kadisz (2009) – ta druga kompozycja zrodzona z bolesnej pamięci Holocaustu i przestrogi dla pokoleń: „pamiętaj”. Twórca Sekstetu (2000) czy Concerto grosso na trzy wiolonczele i orkiestrę symfoniczną (2001) mawiał o sobie, że jest „hybrydą”: jego rodzina wywodziła się z kresów, babka ze strony ojca miała pochodzenie ormiańskie, a dziadek był spolonizowanym Niemcem. Moim domem jest kultura śródziemnomorska, która powstała z połączenia różnych światów – wyznawał autor Raju utraconego (1976-78) czy Creda (1997-98). Tym można tłumaczyć obecny w jego muzyce dialog tradycji i nowoczesności czy zachodniej racjonalności (myślenie formą, założoną a priori) i wschodniej emocjonalności (na pierwszym planie: intensywna ekspresja). Sztuka dźwięków była dla twórcy Raju utraconego – przesłaniem, kierowanym ku odbiorcy. Miała nie pozostawiać go obojętnym na poruszane w niej tematy, ich emocjonalną temperaturę; pobudzać wyobraźnię, prowokować do myślenia – wszystko po to, aby współuczestniczyć w świadomie wywołanym afekcie i efekcie.  

      Natura i Kultura 

Krzysztof Penderecki lubił posługiwać się metaforami labiryntu i drzewa. Każda twórczość jest poszukiwaniem, a ciągłe wędrowanie staje się ważniejsze od znalezienia drogi – twierdził. Chciał, żeby taka „poszukująca” była kompozytorska twórczość, zakorzeniona, jak drzewo,  podwójnie – i w ziemi, i w niebie. Regina Chłopicka zatytułowała swoją książkę znacząco: Krzysztof Penderecki między sacrum a profanum (2000). Kusi mnie jedno i drugie – tłumaczył przekornie kompozytor. Dał temu wyraz, między innymi, w swoich operach: wystarczy postawić naprzeciw siebie dramatyczną Czarną maskę (1984-86), wizję wszechogarniającego tańca śmierci i „błazeńsko-patafizycznego” Ubu króla (1991), w której kompozytor, nie cytując in crudo, parodiuje style zadomowione w dziejach teatru muzycznego.   

      W kręgu tematów wielkich. Zaangażowanie tu i teraz  

W kulturze muzycznej Penderecki podejmował tematy wielkie, angażujące człowieka pełnego, włączając się w sposób zaangażowany w sprawy kondycji ludzkiej i świata. Wierny był zasadzie, że twórca nie może być obojętny na to, co dzieje się wokół niego. W Polskim Requiem (1980-2005) pisał dźwiękami trudną historię swego narodu, dając świadectwo, że również współcześnie można tworzyć wielką narrację. Drodze twórczej Pendereckiego nieobce stały się momenty zwrotne – dla niektórych zaskakujące. Kiedy napisał Pasję według św. Łuksza (1966), mierząc się z gatunkiem Bachowskim, stwierdzono, że zdradził awangardę, którą wcześniej współtworzył. Później on – świetnie czujący się w szeroko-zakrojonej symfonicznej formie – stał się czułym lirykiem, inspirację znajdując w fakturze przejrzystej niczym niezmącona woda, jak w poruszającym Kwartecie na klarnet i trio smyczkowe (1993), uosabiającym jego muzykę domową.

      Mistrz dramaturgii

Autor VIII Symfonii „Pieśni przemijania” (2007), symfonii o ukochanych drzewach, uważał, że projektowanie kompozycji jest jak komponowanie przestrzeni ogrodu. Wystarczy popatrzeć na kolorowe szkice twórcy – konstrukty pierwszych kompozytorskich pomysłów, ujawniające logikę z góry założonego planu utworu. Penderecki myślał całością, procesem napięć i odprężeń, konsekwentnym dążeniem do mocnych – ekspresywnych kulminacji. Dla cyklu Powiało na mnie morze snów. Pieśni zadumy i nostalgii (2010) dokonał świadomego wyboru z ponad kilkuset przestudiowanych tekstów poetyckich poetów polskich, choć uważał, że język rodzimy nie jest tak melodyjny, jak na przykład niemiecki. W sercu tego cyklu umieścił słynny passus z poematu Cypriana Kamila Norwida: „Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie…”, utrwalony w polskiej zbiorowej pamięci emocjonalnej.      

●       Duchowy wymiar muzyki

W rzeczywistości „przebodźcowanej” Krzysztof Penderecki apelował o wsłuchanie się w swój świat wewnętrzny. Nie sposób pominąć duchowego wymiaru, stale obecnego w utworach kompozytora. Znane są jego słowa, odsłaniające fundament twórczego światopoglądu oraz etosu artysty, iż jego muzyka wyrasta z korzeni głęboko chrześcijańskich i dąży do odbudowania przestrzeni metafizycznej, którą strzaskały XX-wieczne kataklizmy. Podkreślał też, że od początku pisze muzykę własną, stwarzając język, którym – niczym retor – może komunikować się z odbiorcą, odwołując do kulturowej pamięci emocjonalnej. Głosił potrzebę syntezy jako lekarstwa na dojmujące uczucie rozpadu świata. 29 marca 2020 roku, wraz z jego śmiercią, minęła pewna epoka. Była ona, w znaczącym stopniu, epoką Krzysztofa Pendereckiego, który ocalił myślenie o muzyce w kategoriach wartości.  

Małgorzata Janicka-Słysz

* M. Tomaszewski, Penderecki w: Twórczość Krzysztofa Pendereckiego. Od genezy do rezonansu.Interpretacje pod redakcją Mieczysława Tomaszewskiego, tom I – Początki i mocne wejście, Akademia Muzyczna w Krakowie, Kraków 2008,  s.11

Skip to content